Thursday, December 10, 2009

Thanksgiving day & very last time on the Dingos Farm.

W czwartek 26 listopada Amerykanie obchodzili Thanksgiving day.
Swieto to nie jest zawsze 26 listopada, zawsze za to jest w czwartek, konkretnie w czwarty czwartek miesiaca.

Jak latwo jest sie domyslic bylo to moje pierwsze swieto dziekczynienia w zyciu.
To co powinno sie kazdemu kojarzyc z Thanksgiving (na przyklad z kreskowek o kroliku Bugs'ie) to indyk. Najlepiej upolowany. Jako ze w Huntingdon County polowania sa bardzo popularne, tak wiec i nasz indyk byl dziki i ustrzelony.

A o to jak wyglądal po lekkiej kulinarnej przeróbce.


Potrawy świetodziekczynne to wspomniany tradycyjny indyk ale rowniez cos na ksztalt puree ziemniaczanego, ktore mi bardziej przypominalo wygladem i konsystencja ziemniaki, jakich doswiadczalem w podstawówkowej stołówce. Do zestawu tradycyjnych potraw trzeba jeszcze dodac kukurydze, ktora bardzo mi smakowala. A inne potrawy to juz tylko kwestia wyobrazni.

Osobiscie do mnie to swieto jakos nie przemawia ale bylo milo zobaczyc jak Amerykanie celebruja ich tradycyjne swieto.

Tego samego dnia, tyle ze rano, gdy indyk jeszcze sie wędził, pojechalismy z Mattem, Jen i dzieciakami w miejsce, w ktore zostalem zabrany pierwszgo dnia w Huntingdon. Wtedy padalo bylo okropnie szaro. Teraz bylo pochmurno, ale nie padalo i mimo chmur nie bylo tak szaro.

Punkt widokowy nad Raystown Lake, ktore teraz jest puste, natomiast w sezonie wakacyjnym jest pelne motorowek, zaglowcow i wszelkiego innego rodzaju i ksztaltu łódek.

Zeby bylo tradycyjnie w schemacie moich postow, teraz widoczki.


Matt 'n' Jen

Family picture.



A dla ciekawostki wstawiam zdjecie jak wygladal "overlook" podczas minionego weekendu:


Tak minelo mi Thanksgiving. Jednakze dlugi weekend trwal albowiem zaczal sie w czwartek - swieto dziekczynienia, a trwal do srody. Normalnie normalnie trwal by do poniedzialku lub wtorku, ale jak wspomnialem pewnie nie raz i jak sama nazwa wskazuje. HUNTINGdon jest miejscem, w ktorym polowania sa bardzo popularne i sa powodem wielu dyskusji, a w poniedzialek zaczal sie Deer Season, czyli sezon na sarny.
Jako ze szkola zdaje sobie sprawe, ze wiecej niz polowa uczniow by nie przyszla do szkoly, bedac w tym czasie ze strzelba w lesie, dali dodatkowe dwa dni wolnego.





Ja wiec celebrowalem swoje ostatnie dni mieszkania u Jen i Matta. Bo we wtorek 1 grudnia przeprowadzilem sie do nowej rodziny. Niestety filozofia Rotary jest jaka jest i co trzy miesiace powinno sie zmieniac rodzine. Ale nie narzekam, bo jest super. Troche tylko to irytujace gdy po dwoch i pol miesiacu zaczynasz sie przyzwyczajac, gdzie klasc jakie talerze i jakie sztucce, a tu nagle musisz zmienic rodzine.


Ech... tak w tym miejscu stalem od poniedzialku do piatku o 7:10 czekajac na moj zolty school bus numer 8 i kierujaca nim "Kitten"...


W ostatnie dni nie wydarzylo sie nic na tyle ciekawego co moznaby ciekawie opisac. No moze poza wieszaniem swiatecznych dekoracji na patio. I w sumie wyszlo nam bardzo ladnie, a efekt tym lepszy, ze dom w nocy teraz widac z bardzo daleka, z podnoza gory.


I jak wspomnialem we wtorek sie wyprowadzilem z mieszkania na rogu Piney Ridge i Leffard Bench Road, wprowadzajac sie do mieszkania Panstwa Keeney'sow, co zaraz uwzglednie w rubryce FAQ.


1 comment:

  1. ladne zdjecie z rodzinka KOCIE :)

    PS. udanego wypadu na narty w niedziele !

    ReplyDelete

facebook

Got questions? hit me up on Facebook!