Monday, November 23, 2009

Missouri. St.Louis Dzien pierwszy.

No i wkoncu moge opisac to na czym mi najbardziej zalezalo od samego poczatku - St.Louis, czyli miejsce skad zaczynano wyprawy na "dziki" zachod.


Nasza wycieczke zaczelismy od Zoo, ktore jest darmowe i rewelacyjne. Troche to dziwne ze cos darmowe jest dobrej jakosci, ale dzieje sie tak dlatego ze mieszkancy Missouri zgodzili sie w referendum na podatek na Zoo inne obiekty w Forrest Park, o ktorym za chwile, by udostepnic turystom mozliwosc zwiedzania tego za darmo.
Zoo moze nie jest najwspanialsze na swiecie, ale napewno lepsze niz Warszawskie.

I bardzo podobalo sie dzieciom:)

Potem pojechalismy zameldowac sie do hotelu, ktory zostal urzadzony w budynku dawnego dworca kolejowego "Union Station". Oprocz hotelu jest tam tez cos na ksztalt malego centra handlowego.
Po zakwaterowaniu sie, pojechalismy metrem zwiedzic Gateway Arch, ktory zostal zbudowany w latach 60 i mial upamietniac St. Louis jako miejsce, z ktorego zaczynano wyprawy na dziki zachod.

Po odwiedzeniu owego luku, Matt z dziecmi wrocili do hotelu zeby sie odswiezyc, ja zas postanowilem sie przejsc po miescie. Po czym mielismy sie spotkac w restauracji.

I St.Louis bardzo pozytywnie mnie zaskoczylo. Mam na mysli ludzi, ktorzy stojac z toba na swiatlach i czekajac na zielone, a raczej na swiecace sie "WALK" zaczynaja rozmawiac pytac sie co u mnie, jak mi sie podoba miasto itp. Mialem tylko problem zeby niektorych mieszkanow zrozumiec, ale Matt stwierdzil ze on tez ma ten problem. Dlaczego? Coz St.Louis jest miastem, w ktorym mieszkaja glownie "african americans' jak tu ich nazywaja i oni maja swoj swoisty slang (nie jest to jednak slang popkultury, czy klasy nizszej, cos jak gwara goralska... mysle ze to jest dobre porownanie).

Po dotarciu na miejsce obiadu zamowilem typowy Amerykanski posilek "One Pound Reuben", czyli kanapke, badz "Sub" jak to tu nazywaja, ktora miala wazyc 1lb czyli pol kilo.
I na dowod ze zaczynam sie przyzwyczajac do tutejszego stylu jedzenia powiem tylko tyle, ze zjadlem to bez najmniejszych problemow.

I teraz wyczekane zdjecia.


Zoo. Hipopo

Sea lion

Czy ktos wie jak to zwierze nazywa sie po polsku, bo nie bede ryzykowal dokladnego tlumaczenia

W zoo mozna tez bylo dotknac Sloniej kupy.

Kubie sie chyba nie podobalo...

4 odnosnie Gateway Arch.




Wejscie do hotelu. Wieciej zdjec w Relacji z dnia drugiego

1 comment:

  1. co do Somali Wild Ass. Znalazlem ze po czesku jest to Osel somálský... wiec przyjmijmy ze Osiol somalijski.

    ReplyDelete

facebook

Got questions? hit me up on Facebook!