Mamusiu, Tatusiu...
tak pomagam Mattowi i Jen.
Jak na przyklad to mialo miejsce podczas minionego weekendu, kiedy to z Mattem i z dzieciakami robilismy porzadek z liscmi i patykami w ogrodzie (na polu [jesli czyta to ktos z malopolski]). Tych lisci i patykow bylo troche ale tak to jest gdy sie mieszka w lesie.
Moja pomoc byla, jak dla mnie, raczej zabawa. Dostalem bowiem dmuchawe (chyba tak moge przetlumaczyc, bo Matt nazywa to blower), ktora nosilem na plecach i moim zadaniem bylo usuniecie lisci z obejscia. Zabawa przednia, gdy jeszcze dzieci widzac moja ucieche z wladania liscmi, braly owe juz z ogarnietej kupki i rzucaly na oczyszczony teren... :)
Ale zeby nie bylo, ze jestem goloslowny czy cos, dorzucam zdjecia.
hahaha to się zbytnio nie narobiłeś !!!.:P:P
ReplyDeleteA myslalem ze przesypywanie lisci z kupki na kupke to bardziej sport polakow! :)
ReplyDelete